Szlaban na ryzyko! Na przejazdach kolejowo-drogowych nie ma „późnego żółtego światła”

200 wypadków i kolizji, kilkadziesiąt ofiar każdego roku. Tym tragediom można zapobiec, gdy wyeliminujemy pośpiech, brawurę i brak wyobraźni. Prawda jest bolesna. To kierowcy odpowiadają za 99 proc. zdarzeń na przejazdach kolejowo-drogowych.

Mężczyzna obok uwiezionego na przejeździe samochodu.

Przejazd kolejowo-drogowy w Małopolsce. Kierujący autem wjeżdża na przejazd, ale nie może z niego zjechać. Przed nim stoi sznur aut. Po chwili rogatki zaczynają opadać, a do przejazdu zbliża się pociąg. Żeby się wydostać z pułapki kierowca wyłamuje rogatkę.

Inna sytuacja, ten sam przejazd. Czerwone audi wjeżdża na tory mimo migających czerwonych świateł i zamykających się rogatek. Samochód niszczy pierwszy szlaban, nie udaje mu się przejechać pod drugim, a gdy widzi nadjeżdżający pociąg – cofa. Wszystko trwa około 20 sekund.

I ostatnia. VAN z rowerami na dachu wjeżdża na przejazd. W momencie, gdy stojące przed nim w korku auto rusza opadają rogatki. Pojazd zostaje uwięziony. Pomaga kierowca innego samochodu, który wyłamuje rogatkę. Kierowca bezpiecznie opuszcza przejazd. Cała akcja trwa 25 sekund.

Co łączy powyższe sytuacje? Bezmyślność i cud, że tym razem obyło się bez ofiar.

Tu nie ma miejsca na interpretację

– W swojej karierze wiele już widziałem, nawet omijanie zamkniętych półrogatek slalomem czy taranowanie szlabanu jak przeszkody. Jak to wytłumaczyć? Brakiem zdrowego rozsądku, rutyną, pośpiechem, brawurą. I to nie tylko u kierowców, ale też rowerzystów i pieszych – przekonuje Marcin Żywiołek, rzecznik Straży Ochrony Kolei.

Przepisy ruchu drogowego nie pozostawiają miejsca na interpretację. W momencie, gdy na sygnalizatorze zaczyna migać czerwone światło kierowca nie ma prawa wjechać na przejazd. Najpóźniej po kilkunastu sekundach zaczynają opadać rogatki, a do przejazdu zbliża się już pociąg.

– Niektórym się wydaje, że zdążą i – podobnie jak na skrzyżowaniu – przejadą na tzw. późnym żółtym. Na przejeździe kolejowo-drogowym to się nie ma prawa udać – ostrzega Marcin Kruszyński, ekspert PKP Polskich Linii Kolejowych S.A.

Przed każdym przejazdem, który nie jest wyposażony w rogatki, ustawiony jest  krzyż św. Andrzeja. Bardzo często towarzyszy mu znak STOP, przed którymi kierowcy bezwzględnie powinni się zatrzymać i upewnić, czy nie nadjeżdża pociąg. Uwaga ta dotyczy przejazdów wszystkich kategorii. Należy pamiętać, że systemy czy urządzenia sterujące mogą ulec awarii, a dróżnik zasłabnąć i nie zamknąć na czas rogatek. Jedynie zachowanie najwyższych środków ostrożności zapobiegnie zderzeniu z pociągiem.

Pamiętaj o jednej zasadzie – pociąg zawsze ma pierwszeństwo!

Droga hamowania pociągu przy prędkości 160 km/h może wynieść nawet 1,3 km. Maszynista, nawet jeśli dostrzeże zagrożenie, nie będzie w stanie zatrzymać w bezpiecznej odległości rozpędzonego składu ważącego kilkaset ton.

– W ciągu 30 sekund pociąg pokonuje ponad 1,3 km. Możemy więc go nie widzieć. Tymczasem te 30 sekund to wcale nie jest tak dużo, by opuścić bezpiecznie torowisko. Pamiętajmy, że pociąg ma kilkaset razy większą masę od samochodu osobowego. Droga hamowania jest kilkanaście razy dłuższa niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni w naszym samochodzie. No i maszynista nie może skręcić lub ominąć przeszkody – tłumaczy Marcin Kruszyński.

Nie szukaj pomocy w kamerze monitoringu

Eksperci PLK przypominają, że pomimo iż znaczna część przejazdów kolejowo-drogowych jest wyposażona w monitoring, nie oznacza to, że machając do kamery uzyskamy natychmiastową pomoc

Kamery służą do monitorowania i rejestrowania sytuacji na przejeździe. Dopiero w momencie, gdy np. dojdzie do wyłamania rogatki dyspozytor dostaje sygnał o awarii i wówczas przeglądane są nagrania. Materiały wideo są również niezbędne w postępowaniach dotyczących łamania zasad bezpieczeństwa czy ustalania danych nieodpowiedzialnych kierujących. Kwartalnie kolejarze przekazują policji ok. tysiąca nagrań z niebezpiecznymi zachowaniami kierowców.

Kara nie zawsze pomaga

Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. prowadzi cały szereg działań edukacyjnych i prewencyjnych, by na przejazdach kolejowo-drogowych było bezpieczniej.

Od 2005 r. realizuje kampanię społeczną Bezpieczny przejazd – „Szlaban na ryzyko!”. Jej odbiorcami są dzieci, młodzież i dorośli, w tym przyszli i zawodowi kierowcy oraz instruktorzy jazdy.

– Świadomość prawidłowych zachowań rośnie, choć – podobnie jak w krajach zachodnich – musi jeszcze upłynąć kilka lat zanim dojdziemy do oczekiwanych efektów – przyznaje Jarosław Chmielarz, koordynator kampanii „Bezpieczny przejazd…”. I dodaje: – Edukacja to najlepsze narzędzie do zmiany niepożądanych zachowań. Kara, choć czasem nie da się jej uniknąć, rodzi agresję.

Kolejarze organizują również seminaria dla przedstawicieli lokalnych ośrodków szkolenia kierowców czy egzaminatorów z WORD, podczas których mówią o zasadach prawidłowego przekraczania przejazdów oraz o funkcjonowaniu projektu #ŻółtaNaklejkaPLK.

W każdy piątek wakacji w ramach akcji „Bezpieczny piątek”, w pobliżu przejazdów i wzdłuż torów z tzw. „dzikimi przejściami” dystrybuują materiały edukacyjne, a także rozmawiają o bezpieczeństwie z kierowcami i pieszymi

– Te ostatnie być może pozwolą zapobiec podobnym zachowaniom w przyszłości. Nie możemy jednak myśleć za kierowców, to oni powinni wiedzieć czego absolutnie nie wolno robić – mówi Marcin Żywiołek.

 

Artykuł powstał przy współpracy z serwisem wp.pl, autorka tekstu: Monika Rosmanowska